„O Bożym miłosierdziu – po męsku”

BOŻE MIŁOSIERDZIE TO NIE TYLKO PRZEBACZENIE – TO NOWE ŻYCIE

Miłosierdzie to nie „miękka” wartość – to siła, która potrafi przemieniać najtwardsze serca. W rozmowie z ks. Krzysztofem, kapelanem wojskowym posługującym w kościele Bożego Miłosierdzia – odkrywamy, czym naprawdę jest Boże miłosierdzie w życiu mężczyzny, z jego perspektywy, zakorzenionej w modlitwie, służbie i codziennym towarzyszeniu ludziom w mundurach. Jak mówić o nim do żołnierzy? Jak przyjmować przebaczenie, gdy w sercu nosi się rany wojny, samotności czy poczucie winy? To nie jest rozmowa o słabości, ale o sile, która rodzi się, gdy człowiek pozwala się dotknąć Bogu. Poniżej – bardzo osobiste świadectwo kapłana, który na co dzień jest blisko ludzi w mundurach, ale jeszcze bliżej Boga, który nigdy nie przestaje kochać.

Adam: Czym jest dla Księdza Boże miłosierdzie – zwłaszcza dziś, po latach kapłaństwa, również w kontekście posługi w Ordynariacie Polowym?

Ks. Krzysztof: Boże miłosierdzie jest dla mnie przestrzenią, spotkaniem z Bogiem, który widzi nie tylko moje, nasze czyny, ale zna nasze motywacje, nasze poranienia i pragnienia. Przez lata posługi nie tylko wśród żołnierzy zrozumiałem, że nie twardość ani dyscyplina są najważniejsze w duchowej walce, ale to, czy pozwolimy, by Miłosierny Bóg dotknął naszej najbardziej ukrytej słabości. Dla żołnierzy, którym często trudno przyznać się do słabości, miłosierdzie staje się szansą na odzyskanie człowieczeństwa.

Czy jest jakieś szczególne wydarzenie z posługi duszpasterskiej (np. rozmowa z żołnierzem, spowiedź, sytuacja w kapelanii), które pomogło Księdzu głębiej zrozumieć Boże miłosierdzie?

Ks. Krzysztof: Nigdy nie zapomnę jednej spowiedzi. Żołnierz wrócił z misji i powiedział: „Proszę księdza, nie jestem w stanie się modlić, bo jak zamykam oczy, to widzę śmierć”. A po rozgrzeszeniu powiedział: „Pierwszy raz od lat czuję się, jakbym zrzucił plecak z kamieniami”. Wtedy zrozumiałem, że Boże miłosierdzie to nie tylko przebaczenie – to nowe życie. To Bóg, który nie tylko rozgrzesza, ale też podnosi, oczyszcza pamięć, przywraca nadzieję.

Jak zmieniała się Księdza relacja z Bogiem na przestrzeni lat – czy doświadczenie Bożego miłosierdzia wpłynęło na sposób modlitwy, spowiedzi, prowadzenia parafii?

Ks. Krzysztof: Na początku mojego kapłaństwa byłem pełen zapału, ale też przekonania, że muszę „coś zrobić dla Boga”. Z czasem zrozumiałem, że ważniejsze jest „być z Bogiem”. Doświadczenie Jego miłosierdzia sprawiło, że moja modlitwa przestała być zadaniem, a stała się miejscem spotkania – czasem bolesnego, trudnego, czasem cichego, ale zawsze prawdziwego. Bóg przestał być „przełożonym”, a stał się Ojcem.

Jak jako kapłan postrzega Ksiądz grzech i przebaczenie w świetle Bożego miłosierdzia, szczególnie wobec ludzi, którzy noszą w sobie trudne doświadczenia, np. wojny czy służby mundurowej?

Ks. Krzysztof: Wielu ludzi po wojnie nosi w sobie nie tylko fizyczne blizny, ale i duchowe. Grzech często rodzi się z bezsilności, zranienia, samotności. W służbach mundurowych, ale i nie tylko tam można spotykać ludzi, którzy uważają, że nie zasługują na przebaczenie. I właśnie wtedy potrzeba kapłana/kapelana, który nie będzie sądził, ale będzie słuchał – i mówił z wiarą: „Bóg nie przestaje cię kochać, nawet jeśli ty przestałeś”.

Jakie miejsce mają dla Księdza sakramenty – szczególnie pokuty i Eucharystii – w przeżywaniu i głoszeniu Bożego miłosierdzia?

Ks. Krzysztof: Sakrament pokuty to dla mnie najgłębsze miejsce spotkania człowieka z Bogiem. Czasem nie trzeba wielu słów – wystarczy spojrzenie, łza, pragnienie powrotu i cudowne słowa „i ja odpuszczam tobie grzechy”. Eucharystia to centrum – nie tylko Msza, ale adoracja, przebywanie z Jezusem. To tam można nauczyć się milczeć z Tym, który wszystko rozumie.

Pełniąc posługę w parafii garnizonowej, spotyka się Ksiądz z ludźmi o silnym poczuciu obowiązku, dyscypliny. Jak w tej rzeczywistości mówić i świadczyć o miłosierdziu?

Ks. Krzysztof: Dyscyplina bez miłosierdzia staje się opresją. Ale dyscyplina z miłosierdziem prowadzi do wolności. Prawdziwa siła polega na uznaniu własnej słabości. Mówię czasem: „Nie musisz być bohaterem, nie każdy bohater nosi pelerynę. Wystarczy, że pozwolisz się kochać przez Boga.”

Czy widzi Ksiądz różnicę w przeżywaniu miłosierdzia przez ludzi w mundurze i osoby cywilne? Jak duszpasterz może być pomostem między tymi światami?

Ks. Krzysztof: Czasem mają trudniej. Są szkoleni do działania, nie do przeżywania. Ale kiedy spotkają Boga w sakramencie, kiedy doświadczą, że mogą powiedzieć prawdę bez oceny – wtedy rodzi się głęboka przemiana. Kapelan może i powinien być pomostem: nie moralistą, ale bratem, przyjacielem i wsparciem.

Jak Boże miłosierdzie pomaga Księdzu w prowadzeniu parafii – np. w podejmowaniu decyzji, rozwiązywaniu konfliktów, towarzyszeniu parafianom w trudnościach?

Ks. Krzysztof: W każdej decyzji, którą należy podjąć trzeba pytać: Czy to jest sprawiedliwe – i czy to jest miłosierne? Miłosierdzie nie oznacza naiwności – oznacza spojrzenie na człowieka sercem i oczami Boga. Czasem trzeba czekać, czasem upomnieć z czułością i po bratersku. To niełatwa droga, ale dająca dużo radości.

Jak radzi sobie Ksiądz z sytuacjami, gdy okazywanie miłosierdzia spotyka się z niezrozumieniem lub wręcz oporem?

Ks. Krzysztof: Czasem ludzie myślą, że miłosierdzie to słabość. Ale Jezus był najbardziej miłosierny, wisząc na krzyżu i to nie była słabość. Gdy spotykam opór, nie obrażam się. Modlę się za tę osobę. Trzymam otwarte drzwi i wierzę, że Bóg znajdzie sposób i dotrze do środka.

Czy jako kapłan łatwo przyjmuje Ksiądz przebaczenie wobec samego siebie? Jak w tej przestrzeni działa Boże miłosierdzie?

Ks. Krzysztof: Uczę się tego. Zdarza się, że wracam myślami do decyzji, które mogłem podjąć inaczej. Wtedy trzeba iść przed Najświętszy Sakrament i mówić: Ty mnie znasz, Ty wiesz, że chciałem dobrze, Ty prowadź mnie dalej.

W jaki sposób Boże miłosierdzie pomaga Księdzu radzić sobie z kapłańskim zmęczeniem, rozczarowaniami czy własnymi słabościami?

Ks. Krzysztof: Czasem czuję się pustkę, ale właśnie wtedy, w tej pustce, przychodzi Jezus i mówi: Nie jesteś sam. Jestem z tobą. To wtedy podnosi bardziej niż jakikolwiek sukces.

Czy w codziennym życiu znajduje Ksiądz czas na okazanie miłosierdzia samemu sobie – np. przez odpoczynek, modlitwę, milczenie, spotkania?

Ks. Krzysztof: Staram się. W ciszy, w spacerze, w rozmyślaniu, bez pośpiechu, w otwieraniu serca na Boga, który mówi, Jestem przy Tobie.

Jak Ksiądz radzi sobie z wewnętrznym głosem surowego osądu, jeśli się pojawia – i jak przypomina sobie wtedy o miłosierdziu?

Ks. Krzysztof: Zadaję sobie pytanie: Czy Jezus by tak do mnie mówił, czy by tak zrobił? Jeśli nie – to znaczy, że ten głos nie jest z nieba. Wtedy najlepszą pomocą jest sięganie po Ewangelię i przypominanie sobie o Jego miłości

Jaką radę dałby Ksiądz innym mężczyznom – także tym służącym w wojsku – którzy chcieliby uczyć się postawy miłosierdzia wobec Boga, innych i samych siebie?

Ks. Krzysztof: Nie bać się łez. Nie bać się powiedzieć: Potrzebuję pomocy. Prawdziwa siła to nie zbroja, ale serce gotowe przebaczyć, serce otwarte na Boga, a przez to na człowieka. Zacznij od modlitwy – a Bóg pokaże ci resztę i Cie poprowadzi.

Co powiedziałby Ksiądz tym, którzy uważają, że Boże miłosierdzie nie jest dla nich – że „za dużo w ich życiu się wydarzyło”?

Ks. Krzysztof: To właśnie dla ciebie jest miłosierdzie – bo ono jest dla pogubionych, zranionych, tych, co upadli i ciężko im wstać. Jezus nie przyszedł do świętych, ale do grzeszników. I nikim się nie zniechęca i nikogo nie odrzuca.

Jakie konkretne formy duszpasterstwa miłosierdzia sprawdzają się w parafii garnizonowej i mogłyby być inspiracją dla innych wspólnot?

Ks. Krzysztof: Adoracje z muzyką i ciszą. Spowiedzi z rozmową. A także zwykła obecność – czasem trzeba po prostu być.

Czy jest jakieś świadectwo, które usłyszał Ksiądz jako duszpasterz – może od żołnierza,  które szczególnie poruszyło ks. serce?

Ks. Krzysztof: Żołnierz, który przez lata żył w gniewie wobec ojca. Po jednej adoracji przyszedł i powiedział: Napisałem mu list. Przebaczyłem. To była łaska, która spadła jak deszcz na pustynię. Dziś sam pomaga innym wracać do domu.

Gdyby miał Ksiądz zostawić jedno zdanie – przesłanie – o Bożym miłosierdziu, które powinno zapisać się w sercu czytającej ten wywiad, jakie by ono było

Ks. Krzysztof: Boże miłosierdzie to ręka, która cię podnosi wtedy, gdy już nie masz siły nawet prosić o pomoc.

Z księdzem Krzysztofem rozmawiał Adam ze wspólnoty „Faustinum” we Wrocławiu.

Jeśli w swoim życiu nosisz ciężar, który wydaje się zbyt duży, pamiętaj: Boże miłosierdzie to nie tylko przebaczenie – to nowe życie. Nie wszystko trzeba rozumieć. Czasem wystarczy pozwolić, by Bóg zaczął działać od nowa.

Zgłoszenia do udziału w projekcie „O Bożym miłosierdziu – po męsku” przyjmowane są drogą mailową: bozemilosierdziepomesku@gmail.com