Nieumiejętnych pouczać

Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili (Ef 2, 10). Wobec rzeczywistości z jaką przychodzi się zmierzyć: wciąż postępującym procesem globalizacji, laicyzacji i dechrystianizacji to stwierdzenie św. Pawła staje się szczególnym wyzwaniem dla chrześcijanina XXI wieku. Nie może on jednak zapominać o istnieniu ontologicznej prawdy dotyczącej sensu życia i jego duchowego wymiaru. Im bardziej wydaje się, że świat cały zanurzony jest w utopijnej idei materializmu i osiada na mieliznach, nie podejmując zadań powierzonych mu przez Stwórcę, tym bardziej aktualny jest apel Apostoła Narodów, by wykonywać dobre czyny, które Bóg góry przygotował, abyśmy je pełnili, bo przecież po to jesteśmy stworzeni. W świecie duchowego analfabetyzmu trzeba z nową mocą podjąć uczynek miłosierdzia: nieumiejętnych pouczać, tym samym naśladując Jezusa, który zostawił nam tego najlepszy wzór: Zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć? (Mk 8, 31). Na drodze wiodącej za Mistrzem z Nazaretu, która ma wymiar paschalny, niezbędne jest pouczenie, by móc pojąć naukę krzyża i uradować się nadzieją zmartwychwstania.

1. Przestrzeń pouczenia 

Kim są nieumiejętni? Jak należy rozumieć to słowo? Czy są nimi ci, którzy czegoś nie umieją? Termin nieumiejętni w języku greckim oznacza tych, którzy nie potrafią się wypowiedzieć, przy czym chodzi tu nie tylko o mowę, ale również o wszelkie inne sposoby wyrażania siebie i wchodzenia w łączność z innymi. W innym rozumieniu nieumiejętny to ten, który stoi na początku drogi i oczekuje, że ktoś go poprowadzi. Stanąć przed Bogiem jako nieumiejętny – oto właściwa postawa chrześcijanina. Przeważnie bywa inaczej: próbujemy iść przez życie o własnych siłach, licząc na swoją wiedzę, doświadczenie, walory, nie siląc się na to, by pokładać nadzieję przede wszystkim w Bogu, by w Nim szukać rozwiązania życiowych dylematów. Nie jest łatwą rzeczą przybrać przed Bogiem postawę prostaczka, który nie żyje po swojemu, lecz daje się prowadzić za rękę, czyli postawę żywej wiary. Paradoksalnie okazuje się, że aby pouczać, trzeba stać się najpierw nieumiejętnym, to znaczy maluczkim, najmniejszym – człowiekiem, który układa swe życie nie według własnego widzimisię, lecz nasłuchując pilnie, co mu mówi Bóg1. Słowo nieumiejętny ma swój odpowiednik również w języku łacińskim. Łaciński bezokolicznik ignorare oznacza nie znać, nie wiedzieć. Nieumiejętny zatem – to ten, który czegoś nie wie, nie zna i potrzebuje, by ktoś mu pomógł poznać, wiedzieć i doświadczyć. Chodzi tu przede wszystkim o przestrzeń wiary, o poznanie i doświadczenie rzeczywistości Boga, o poznanie prawd wiary.

Wielkie są Twoje sądy i niezbadane, dlatego pobłądziły dusze nieumiejętne (Mdr 17, 1), chciałoby się rzec, że jeśli chodzi o zdobycie Bożej mądrości, to człowiek ciągle pozostaje na poziomie ucznia, jest stale w drodze. Zresztą głupi są z natury wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga – mówi Księga Mądrości – (…) Ale i oni nie są bez winy: jeśli się bowiem zdobyli na tyle wiedzy, by móc ogarnąć wszechświat – jakże nie mogli rychlej znaleźć jego Pana? (Mdr 13, 1.8-9). Nigdy do końca nie zgłębi się prawd wiary, ludzki rozum sam w sobie nie jest w stanie pojąć Boga i Jego logiki. Stąd też każdy w jakimś wymiarze swojej egzystencji potrzebuje pouczenia, bo jest nieumiejętny, bo nie potrafi postępować według Bożego zamysłu. Potrzebuje nade wszystko łaski Boga, która go oświeci, umocni, a Ten z kolei często wybiera kruche ludzkie naczynia, by tę łaskę objawić drugiemu, by go pouczyć. Aby wiarę praktykować, trzeba wiedzieć, w co się wierzy. Obowiązek poznania i głoszenia prawd wiary spoczywa na każdym chrześcijaninie. Ci, którzy wierzą w Chrystusa, czyli chrześcijanie, powinni posiąść znajomość treści wyznawanej wiary zawartej w Piśmie Świętym i Tradycji, autentycznie interpretowanej przez Magisterium Kościoła. Tak więc wspólnota Kościoła jest szczególną przestrzenią, gdzie należy realizować ten uczynek miłosierdzia, bo każdy jej członek jest wezwany do tego, by Boga lepiej poznać i kochać. Każdy na tej drodze pozostaje nieumiejętny z tej racji, że czegoś po prostu nie wie.

Szczególnie żyzną przestrzenią dla realizacji tego uczynku miłosierdzia jest ta cząstka Kościoła jaką jest rodzina. Już w Starym Testamencie zadanie nauczania o rzeczach Bożych w sposób szczególny spoczywało na ojcu rodziny, który był zobowiązany swoim dzieciom, jeszcze nieumiejętnym co do spraw Bożych, przekazać zasadnicze elementy wiary: Niech pozostaną w twoim sercu te słowa, które ja ci nakazuję. Wpoisz je twoim synom? (Pwt 6,6n). Pytania stawiane przez dzieci w związku z przeżywanymi świętami, obrzędami w sposób naturalny wzywały ojca do nauczania2. Niestety w naszych czasach bardzo się to zmieniło. Jeszcze nie tak dawno dziadkowie i rodzice uczyli dzieci głównych prawd wiary oraz podstawowych praktyk religijnych: znaku krzyża i tak nieodzownej modlitwy, jak Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Wierzę, Aniele Boży, Wieczny odpoczynek. Ten rodzaj rodziców i dziadków – mówi bp M. Morgante – dziś już jest niemal na wymarciu, a niewiedza i indyferentyzm religijny w zatrważającym tempie się szerzą3. Palącą potrzebą jest więc gorliwe spełnianie drugiego uczynku miłosierdzia co do duszy – nieumiejętnych pouczać.

Tymi, do których możemy kierować słowa pouczenia, są nie tylko chrześcijanie w ramach naszej wspólnoty parafialnej oraz ci, którzy z jakichś przyczyn ustali na tej drodze, ale także ci, co nigdy jeszcze nie słyszeli Dobrej Nowiny. Tym samym dotykamy tutaj misyjnej roli Kościoła pragnącego zbawienia każdej duszy, by pouczać tych, co są niewiedzący.

Sięgając do źródeł tego zadania, przywołujemy słowa Jezusa wypowiedziane do uczniów w momencie wniebowstąpienia: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody? Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem (Mt 28, 19?20). Zadanie to nie tyczy się tylko biskupów, kapłanów, diakonów i osób konsekrowanych, ale całego ludu Bożego, bo jak przypomina św. Paweł: Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra, i ponieważ wszyscy stanowimy w Chrystusie jedno ciało, żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem (1 Kor 12,7.25)4. Oczywiście sposób jego realizacji będzie odmienny dla każdego, w zależności od otrzymanych darów i talentów. Istotną jest świadomość życia misją ucznia Chrystusa i podejmowanie wiążących się z tym obowiązków, jak np. nieumiejętnych pouczać. W Starym Testamencie nie znano pojęcia ucznia, bo nie było zbyt wiele szkół, to pojęcie bardziej wiązało się z osobą nauczycieli, tzw. uczonych w Piśmie, wokół których skupiało się grono uczniów. Uczniowie byli zarazem sługami i obrońcami poglądów swego nauczyciela; całe swe życie dostosowywali do wskazówek swego nauczyciela, stając się z czasem jego naśladowcami i wyznawcami swego Pana5. Nawzajem dla siebie możemy być nauczycielami, dzieląc się światłem wiary otrzymanym od Boga. Tylko ten, kto jest uczniem w Jezusowej szkole, może być nauczycielem dla drugiego, który dopiero co przekroczył jej progi lub wymaga pouczenia: Gdy bowiem ze względu na czas powinniście być nauczycielami, sami potrzebujecie kogoś, kto by was pouczył o pierwszych prawdach słów Bożych (Hbr 5, 12). Uczeń Jezusa nie tylko słowami głosi przekazaną przez Niego naukę, ale nade wszystko stara się Go naśladować w czynach.

Ze wspomnień wychowanek wiemy, że Św. Siostra Faustyna wykorzystywała każdą sposobność podczas pracy, by pouczać je o prawdach wiary, dobroci i miłości Boga. Dawała im wskazówki dotyczące właściwych postaw moralnych, zwłaszcza tych dotyczących grzechów języka. Zresztą już od najmłodszych lat miała pociąg do opowiadania o świętych, pielgrzymach i pustelnikach. (…) Poznając los pustelników i misjonarzy tak sobie w pamięć wszystko wbiła – wspomina jej rodzeństwo – że na drugi dzień, pasąc bydełko, dosłownie przekazywała zapamiętane historie6. Podobnie i dzisiaj, szczególnie młode pokolenie oczekuje pouczenia ze strony świeckich czy duchownych katechetów. Świeccy mają w tym wymiarze większe możliwości, gdyż docierają do wielu środowisk niedostępnych dla osób duchownych.

2. Czas pouczenia 

Wykonanie tego uczynku miłosierdzia jest realne tylko w sytuacji, gdy ktoś chce się uczyć. Całe życie mamy mnóstwo możliwości, by zdobyć mądrość, by posiąść umiejętności, które zmienią jakość naszego życia. Nie chodzi tu o przeczytanie niezliczonej ilości książek, o wiedzę akademicką dającą niektórym wysokie mniemanie o sobie, lecz o szczególny dar, dar mądrości i umiejętności przejawiający się w naszym przeżywaniu egzystencjalnych kwestii, jak np. cierpienia, choroby i umierania. Tutaj po wielekroć potrzebujemy cierpliwych nauczycieli, krzewiących postawy pracowitości, odwagi i dobroci, którzy swoim przykładem tworzą klimat rodzący w innych pragnienie zdobywania mądrości7. Nauczać skutecznie można tych, którzy pytają i pragną zgłębić daną prawdę wiary czy rozwiązać konkretny problem. Nieumiejętnych pouczać – to przede wszystkim pomagać ludziom żyć wiarą, pomagać im wierzyć. Zapewne, do tego procesu należy nauka wiary, ale nie jako abstrakcyjna wiedza, ale jako znajomość prawd wiary, które mają pomóc zrozumieć tajemnice Boga i tajemnice naszego życia, naszego stosunku do Boga. Św. Siostra Faustyna podczas podróży pociągiem pomogła tym sposobem młodej kobiecie, która nie wiedziała, co dalej uczynić ze swoim życiem. Nareszcie zwraca się do mnie ta dusza – pisze Siostra Faustyna – i prosi mnie, żebym jej odpowiedziała, czy ona jest zobowiązana spełnić pewną obietnicę uczynioną Bogu. W tej chwili poznałam wewnętrznie, jaka to jest owa obietnica, i odpowiedziałam jej, że: Absolutnie jest pani obowiązana spełnić to przyrzeczenie, bo inaczej będzie pani nieszczęśliwa przez całe swoje życie. Myśl ta nie da pani spokoju. – Zdziwiona tą odpowiedzią, odsłoniła przede mną całą swoją duszę. Była to pewna nauczycielka, która, kiedy miała przystąpić do składania egzaminów, złożyła Bogu obietnicę, że jeżeli dobrze zda, to się poświęci Bogu na służbę, czyli wstąpi do klasztoru. Jednak, kiedy złożyła egzaminy bardzo dobrze – teraz poszłam w wir świata i nie chcę wstąpić do zakonu, a sumienie nie daje mi spokoju i pomimo rozrywek czuję się zawsze niezadowolona. Po dłuższej rozmowie osoba ta została całkiem zmieniona i powiedziała, że zaraz będzie się starać o przyjęcie do zakonu. Prosiła mnie o modlitwę; czułam, że jej Bóg łaski nie poskąpi (Dz. 396).

Widać więc, że pouczenie udzielone w odpowiednim czasie zawiera praktyczne wskazówki i polecenia. Osoba zostaje pouczona o Chrystusowych drogach i sposobie kroczenia nimi w życiu codziennym. Stąd też nieumiejętnych pouczać oznacza przekazać komuś słowa, które pomogą mu prawdziwie żyć wiarą, a więc pomogą w ufnym otwarciu się na objawiającego się Boga (DV 5), w żywej relacji miłości z Nim w codzienności życia, relacji, która daje poczucie głębokiego smaku i sensu życia. Ten, komu głosi się Chrystusa, zostaje w Nim pouczony (Ef 4,21), tzn. wezwany do porzucenia dawnego człowieka i do przyobleczenia człowieka nowego8. Przekazanie takich słów jest czynem miłości. By nieumiejętnych pouczać, trzeba mieć takie słowa, słowa życia, słowa, które wniosły życie, sens i smak w nasze istnienie, tzn. trzeba wpierw samemu żyć wiarą. Zresztą przykład postępowania Jezusa jest najlepszym tego potwierdzeniem. Przez trzy lata swojej publicznej działalności nie ustawał On w przepowiadaniu Dobrej Nowiny, wzywając do przemiany myślenia, odpowiadając na pytania tych, którym obce były Boże zamysły. Mistrz z Nazaretu zawsze znajdował odpowiedni czas na pouczanie nieumiejętnych i odpowiednie słowa, które otwierały ludzkie serca na miłość Ojca. Często czynił to w przypowieściach, dobierając je do poziomu swoich słuchaczy: Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił o swojej nauce (Mk 4,2) porównując je do czynności siewcy: Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głębokie w glebie? (Mk 4, 3-6).

Na progu trzeciego tysiąclecia Jezus posługując się bł. Janem Pawłem II, Benedyktem XVI i Franciszkiem wzywa cały Kościół i wszystkich jego członków do nowej ewangelizacji, aby z nowym zapałem i żarem, oraz poprzez nowe metody środki przepowiadać całemu światu Dobrą Nowinę9. Zadania tego mają podjąć się zarówno nowo powstałe wspólnoty chrześcijańskie, jak i te, które powstały w wiekach wcześniejszych. Nade wszystko nauczanie ma być odpowiedzią na konkretne wyzwania chwili stawiane przed całymi narodami, jak i poszczególnym osobami. Trzeba zapobiegać pogłębiającemu się rozdźwiękowi między Ewangelią a kulturą, która była od zawsze nośnikiem wartości a obecnie staje się miejscem walki z Kościołem. Celem nowej ewangelizacji jest to, by doprowadzić wierzących do spotkania z osobą Jezusa Chrystusa, wyrażonego w pogłębionym życiu sakramentalnym i świadectwie życia, nie chodzi tu więc o kreowanie nowych poglądów czy praktyk. Apostoł Miłosierdzia naucza nieumiejętnych, którzy pragną poznać Boga i Jego zamysły, nie zapominając o tym, że na tej drodze wciąż sam pozostaje uczniem Jezusa.

3. Sposoby pouczenia 

W obecnych czasach odpowiedzią na palące i ciągle aktualne wezwanie, by nieumiejętnych pouczać jest podjęcie dzieła ewangelizacji, które ma budzić wiarę i służyć jej rozwojowi, prowadzić do nawrócenia, przyczyniać się do budowy Kościoła oraz pomagać ludziom w osiąganiu zbawienia10. Jezus Chrystus jest prekursorem tego dzieła, które powierzył Mu Ojciec, a które jest powinnością każdego ochrzczonego i w pewnym sensie miarą jego duchowej dojrzałości11. Bo skoro ochrzczony stał się uczniem Jezusa, to jest zaproszony do tego, aby wydawać owoce i stawać się świadkiem – nauczycielem dla innych. Tę prawdę o Bogu, Ojcu bogatym w miłosierdzie i Jego Synu, w którym jest nasze zbawienie, można głosić na różne sposoby. Wyróżniamy dwie formy pouczania nieumiejętnych, czyli ewangelizacji: są nimi ustne głoszenie orędzia publicznie lub przekazywanie go prywatnie poszczególnym osobom, bo jak mówią słowa Pisma: Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17). Pierwszy sposób jest realizowany na ogół podczas Liturgii, nauki religii czy innych form katechez i coraz częściej poprzez mass media zaangażowane w to dzieło. Drugi sposób, który podejmował Jezus i Apostołowie, jest szczególnym zaproszeniem skierowanym do nas, byśmy w swoich środowiskach lokalnych krzewili wiarę, czyniąc to poprawnie i bez zniekształceń. Konieczne jest szukanie powiązań między przekazywanymi treściami a problemami z jakimi boryka się współczesny człowiek. To ściśle koresponduje z wezwaniem Jezusa do tego, aby dzieło nauczania nie miało tylko intelektualnego wymiaru, ale dotykało sfery woli wpływającej na kształtowanie się naszych postaw życiowych, jak np. w scenie z bogatym młodzieńcem Jezus pouczał: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie (Mk 10, 21). Trzeba tak przekazywać słowa pouczenia, by niewiedzący nauczyli się widzieć na nowo miłosierdzie Jezusa w tym, co On mówił i czynił, by znaleźli w Jego nauczaniu drogę życia. Wtedy bowiem odkryją piękno nauki chrześcijańskiej, nie jako nauki abstrakcyjnej, lecz jako drogi prowadzącej do prawdziwego życia.

Sługa Pana (…) powinien z łagodnością pouczać wrogo usposobionych, bo może Bóg da im kiedyś nawrócenie do poznania prawdy i może oprzytomnieją i wyrwą się z sideł diabła, żywcem schwytani przez niego, zdani na wolę tamtego (2 Tm 2, 25-26). Prócz form zewnętrznych ważna jest wyrozumiałość dla ludzkiej słabości i świadomość własnej grzeszności, które sprawiają, że człowiek nieumiejętny jest w stanie przyjąć naszą naukę. Sokrates pojmował nauczanie jako sztukę duchowego akuszerstwa. A to z kolei wiąże się jednoznacznie z bólem porodu, gdzie poprzez stawiane pytania, konfrontacje, dzieje się rzecz niebywała! Osoba zaczyna widzieć świat inaczej, poszerza się horyzont rozumienia rzeczywistości, wydobywa ona ze swego wnętrza dotąd ukryte pokłady darów i talentów. Bo nauczyciel to nie ten, kto przekazuje tylko kolejne porcje wiedzy, ale kto pomaga uczniom widzieć więcej i lepiej. Bywa, że musi, jak Jezus weryfikować ludzkie poglądy zatrute duchem sekularyzacji, wówczas mówiąc: Słyszeliście, że powiedziano (…) A Ja wam powiadam… Słowa są więc tymi szczególnym narzędziami, dzięki którym otwarły się na Boże prawdy już niejedne ludzkie oczy, docierając do serc i umożliwiając przekroczenie progu nowego, lepszego świata12. To głoszenie Boga i nauczanie Jego dróg, to tak naprawdę nauka życia wiarą, to lekcja, którą sami wcześniej przeżyliśmy, a teraz tylko dzielimy się jej bogactwem. To zadanie jest dla Kościoła, dla każdego z nas nie lada wyzwaniem: ukazywać miłosierdzie jako drogę życia, która pozwala zobaczyć niezmierzoną dobroć Boga. Wymaga to odkrycia, że wiara chrześcijańska wiedzie do autentycznego życia i miłosiernego traktowania siebie i innych13. Wymaga to podjęcia trudu drugiego uczynku miłosierdzia czyli pouczania nieumiejętnych, aby ci mogli posiąść prawdziwą mądrość. Za królem Salomonem powtarzajmy: Boże przodków i Panie miłosierdzia, któryś wszystko uczynił swoim słowem i w Mądrości swojej stworzyłeś człowieka (…) dajże mi Mądrość, co dzieli tron z Tobą (….), by przy mnie będąc ze mną pracowała i żebym poznał, co jest Tobie miłe (Mdr 9, 1-3.10).

s. M. Diana Kuczek ZMBM

  1. Por. www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=ed200307&nr…, ostatnio widziane 3.11.2012.
  2. Por. „Słownik Teologii Biblijnej”, Xavier Leon-Dufour (red.), Poznań-Warszawa 1973, s. 528-529.
  3. M. Morgante, „Wiara działająca przez miłość. Uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała„, Kielce 2008, s.85-86.
  4. Por. Tamże, s. 86-87.
  5. „Praktyczny Słownik Biblijny, Warszawa 1995, s. 1350.
  6. „Wspomnienia o św. Siostrze Faustynie„, Kraków 2012.
  7. Por. E. Staniek, „Sekrety Siostry Faustyny. Czas miłosierdzia jest krótki„, Kraków 2011, s. 165-168.
  8. „Praktyczny Słownik Biblijny, dz. cyt., s. 796.
  9. Por. Tamże, 262.
  10. M. Chmielewski (red.), „Leksykon Duchowości Katolickiej„, Lublin-Kraków 2002, s. 260.
  11. Tamże.
  12. Por. A. Grün, „Odmienić świat. Siedem uczynków miłosierdzia, Kraków 2012, s. 77-78.
  13. Tamże, s. 81.