Modlić się za żywych i umarłych

W każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie… (Flp 4, 6), św. Paweł tymi słowami zachęca nas, byśmy powierzali Panu nasze codzienne troski. Modlitwa jest równie skutecznym sposobem świadczenia miłosierdzia wobec innych jak czyn i miłosierne słowo. Katechizm Kościoła Katolickiego określa ją jako wzniesienie duszy do Boga lub prośbę skierowaną do Niego o stosowne dobra (KKK 2559). Owo bycie człowieka z Bogiem zakłada osobowy kontakt, z którego wynikają trzy zasadnicze rodzaje modlitwy. Ze względu na adresata czyli Boga, do którego jest kierowana, możemy wyróżnić: modlitwę uwielbienia, dziękczynienia, przebłagania lub przeproszenia oraz prośby. Ze względu na podmiot, mówimy o modlitwie indywidualnej i wspólnotowej (liturgiczna lub poza liturgią). Z racji sposobu modlitwy wyróżnia się modlitwę ustną lub myślną (rozmyślanie, medytacja, kontemplacja)1. Zanosimy do Boga nasze prośby i błagania, ponieważ wierzymy, że jest On wierny w swojej miłości do nas, jest gwarantem i dawcą zbawienia. Wymiar eschatologiczny modlitwy jest istotny, gdyż pomaga nam nabrać dystansu do świata, samych siebie i innych. Zawierzając Bogu sprawy naszych braci i sióstr, jesteśmy świadomi tego, że niekoniecznie prośby te będą spełnione w sposób i w czasie, jaki byśmy chcieli, natomiast możemy być pewni, że są one zawsze wysłuchane przez miłosiernego Boga. Podejmujemy refleksję nad kolejnym, ostatnim uczynkiem miłosierdzia z kanonu proponowanego przez Katechizm Kościoła Katolickiego, czyli wezwanie, by modlić się za żywych i umarłych.

1. Starotestamentalna przestrzeń i czas modlitwy za żywych i umarłych

Wstawiennicza wartość modlitwy była znana już w Starym Testamencie: I tej godziny modlitwa obojga została wysłuchana wobec majestatu Boga (Tb 3, 16). Została wysłuchana, ponieważ miała związek ze zbawczym planem Bożym ? to jest stała cecha modlitw starotestamentalnych: w modlitwie za punkt wyjścia bierze się to, co się już dokonało, co się dokonuje, lub prośbę o to, żeby się coś dokonało, żeby zbawienie zostało dane przez Boga całej ziemi2. W życiu codziennym używano różnych czasowników na określenie modlitwy: wołać, błagać, chwalić, płakać. Modlono się w świątyni, przed ołtarzem, jak i w każdym innym miejscu; indywidualnie i wspólnotowo. Izraelita prosił Boga nade wszystko o życie w pełnym znaczeniu tego słowa3.

Mojżesz jest dla nas wzorem człowieka modlitwy wstawienniczej Starego Przymierza. Bóg ocala lud ze względu na niego, a on sam w swym błaganiu ucieka się do wspominania miłości Boga, jego wierności i sprawiedliwości (por. Wj 32, 11-14). Następnie Abraham, Dawid, Salomon, Jeremiasz i inni prorocy błagają Jahwe o ratunek dla Izraela. Nic jednak nie ma tak uniwersalnego charakteru, jak modlitwa Psalmami. Dając nam Psałterz, Bóg włożył w nasze usta słowa, które sam chce słyszeć; tym samym wyznaczył nam też rozmiary modlitwy4. W tych treściach można odczytać sytuację całej społeczności, jak i pojedynczego człowieka. Psalmy są modlitwą egzystencjalną, wyrażającą każdy stan ludzkiego serca. Począwszy od ciężkich doświadczeń (Ps 89) i wołania o pomoc, po ufne powierzenie się w ręce wszechmocnego Stwórcy (Ps 25) oraz słowa dziękczynienia i uwielbienia (Ps 140). Spodziewając się od Boga tylko dobra, człowiek jest wezwany do przekroczenia siebie i przyjęcia Jego samego, który daje się człowiekowi razem z oczekiwanym dobrem5. Poza tym modlitwa miała także szczególną rolę wstawienniczą dla uzyskania przebłagania za grzechy zmarłych (por. 2 Mch 12, 38-45).

W takiej perspektywie możemy łatwo zauważyć, że modlitwa może być zanoszona za siebie samego bądź za innych, tak za żywych, jak i zmarłych. W tym drugim przypadku określa się ją mianem zastępczej (gdy ktoś zastępuje drugą osobę) i opiera się na sięgającej nawet poza grób komunii wszystkich ochrzczonych członków jednego mistycznego Ciała, jakim jest Kościół6. W ten sposób wyrażamy wobec jednych, jak i drugich, naszą miłość.

Ten uczynek miłosierdzia zaprasza nas do wejścia w Bożą rzeczywistość i zamysły Boga względem tych, których otaczamy naszą modlitwą. Prosząc o szczęście doczesne i wieczne, możemy innym wiele wyprosić. Co więcej, gdybyśmy wiedzieli, jak wiele zależy od tego aktu miłosierdzia i ile dobra można zjednać dla bliźnich, to modlilibyśmy się zawsze, we wszystkich sytuacjach rozmawialibyśmy z Bogiem o naszych troskach i radościach7. Doskonałym tego przykładem, jak już wcześniej zauważyliśmy, jest modlitwa Psalmami. Widzimy, że Psalmista rozmawia z Bogiem w każdym czasie: w chwilach powodzenia, podróży, zmagania, ulgi. Modli się za tych, którzy mu dobrze czynią, i za swoich prześladowców. Stąd też i my, jesteśmy wezwani do prośby za tych, którzy nam dobrze czynią, i za tych, z którymi jesteśmy w konflikcie. Niekoniecznie ktoś musi wiedzieć o tym, że się za niego modlimy. Najważniejsze, że podejmujemy ten uczynek miłosierdzia co do duszy, który według starotestamentalnego założenia jest zaproszeniem Boga do naszego życia, wołaniem o Jego ingerencję w naszą historię.

Św. Siostra Faustyna czuła Boże przynaglenie do modlitwy za innych: Gdy się pogrążyłam w modlitwie i połączyłam ze wszystkimi Mszami, jakie się w tej chwili odprawiają na całym świecie, błagałam Boga przez te wszystkie Msze św. o miłosierdzie dla świata, a szczególnie dla biednych grzeszników, którzy w tej chwili zostają w skonaniu. I w tej chwili otrzymałam Bożą odpowiedź wewnętrzną, że tysiąc dusz otrzymało łaskę za pośrednictwem modlitwy, którą do Boga zanosiłam. Nie wiemy, jaką liczbę dusz zbawić mamy swymi modlitwami i ofiarą, dlatego módlmy się zawsze za grzeszników (Dz. 1783).

2. Nowotestamentalna przestrzeń i czas modlitwy za żywych

Wzorem modlitwy nowotestamentalnej jest Modlitwa Pańska Ojcze nasz, która ukazuje nam, że wiara jest nie tylko warunkiem modlitwy, ale także jej skutkiem. W jej centrum znajduje się Bóg Ojciec, co sprawia, że zyskujemy pewność bycia wysłuchanym, bo On widzi w ukryciu (por. Mt 6, 6), zna nasze serca8. W ten sposób modląc się, przechodzimy – według św. Jana – drogę od pragnienia Bożych darów do pragnienia samego Boga.

Natomiast modlitwa Jezusa, obecna w całym Jego życiu, ukazuje nam jej ścisły związek z posłannictwem, które zawierzył Mu Ojciec. Nie jest tylko ufnym zjednoczeniem z Ojcem, ale też czasem zmagania, np. podczas czterdziestodniowego postu. Chrystus modli się o wiarę dla uczniów, o to by byli jedno z Ojcem (por. J 17, 21). Tak więc prosząc o dary dla innych, nade wszystko winniśmy prosić w imię Jezusa, czyli pragnąć tego, czego On chce. Boży zamysł w tej materii, z pewnością ściśle wiąże się z przykazaniami, zwłaszcza z przykazaniem miłości. To ono powinno przenikać każdą prośbę skierowaną do Boga za innych: miłość powinna być jej warunkiem i kresem9. Inicjatorem modlitwy w nas jest sam Duch Święty, to On sprawia, iż nawet jeżeli szukamy po omacku (por. Rz 8, 26), to docieramy do owych głębin, skąd wydobywa się skierowany do nas głos Boży, owe zaś głębiny to nic innego jak sama miłość. Tak więc źródłem i przedmiotem naszej modlitwy za innych jest Duch miłości, prosząc o Niego prosimy dla innych o nowy, lepszy świat, bo zgodny z Bożymi planami. Wtedy możemy być pewni, że zostaniemy wysłuchani. Z kolei przyglądając się modlitwie św. Pawła, zauważamy, że ustawicznie przechodzi on od błagania do dziękczynienia. W zasadzie to dziękczynienie staje się istotą jego modlitwy: W każdej sprawie prośby wasze niech stają się wiadome Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem (Flp 4, 6).

Zarówno modlitwa Jezusa jak i Apostołów nie była ucieczką od działania czy niechęcią konfrontowania się z przeciwnościami, nie zastępowała też wysiłku podjęcia konkretnego czynu. Te dwie rzeczywistości: modlitwa i działanie wzajemnie się uzupełniają, jedna zakłada drugą. To przestroga dla dzielnych woluntarystów, którzy chcieliby swymi dziełami zbawić cały świat, oraz dla tych, którzy zatapiając się w modlitewnym samouwielbieniu nie chcą się zaangażować i podać kubka wody spragnionemu człowiekowi. Modlitwa nie jest ostatecznością wynikającą z bezradności ani wymówką pochodzącą z lenistwa. Przede wszystkim nasza modlitwa musi się łączyć ze zmianą zachowania. Święty Mateusz ukazał nam jedność modlitwy i zmiany zachowania w Kazaniu na Górze. W jego centrum znajduje się modlitwa Ojcze nasz, jest ono jej interpretacją. Nie możemy modlić się do Boga jako naszego Ojca, nie ucząc się nowego zachowania w stosunku do naszych braci i sióstr. Jednak nie zapominajmy o sytuacji odwrotnej: nie jesteśmy zdolni wypełnić słów Kazania na Górze, jeśli nie będziemy wciąż doświadczać w modlitwie, że jako synowie i córki Boga jesteśmy obdarzeni bezwarunkową miłością10.

Swoją modlitwą św. Siostra Faustyna ogarniała cały świat, czuła się odpowiedzialna za losy pojedynczych osób i całych narodów: Dzisiejszy dzień ofiarowałam za Rosję, wszystkie cierpienia swoje i modlitwy ofiarowałam za ten biedny kraj. Po Komunii św. powiedział mi Jezus, że: Dłużej tego kraju znosić nie mogę, nie krępuj mi rąk, córko moja. Zrozumiałam –gdyby nie modlitwa dusz miłych Bogu, to by już ten cały naród obrócił w nicość (Dz. 818).

Ten uczynek miłosierdzia co do duszy zakłada sam w sobie dojrzałość ludzką i zaufanie względem Boga. Polecając Bogu sprawy innych czy ich samych, nie można chcieć forsować swojej wizji szczęścia, jaka wydaje się nam być najlepsza dla tej osoby. Nie możemy chcieć wymusić w ten sposób na Bogu i tej osobie zmian, które tylko nam wydają się być najkorzystniejsze, przy czym często nie mają nic wspólnego z planami Bożymi. W praktyce to trudne, bo często na naszych ustach jest błaganie, by Pan zmienił czyjeś myślenie, postępowanie, by ktoś zrozumiał, że to my mamy rację. Egocentryczna perspektywa w jakiej widzimy szczęście innych, a nade wszystko swoje, w niczym nie odpowiada zadaniu, by modlić się za żywych i umarłych. Właściwy stosunek do tego uczynku wyraża się w refleksji nad tym, co tak naprawdę byłoby dobre dla potrzebującego, w pytaniu o przyczynę jego cierpienia i w zawierzeniu jego losów miłosiernemu Ojcu, który najlepiej wie, co dla nas jest pożyteczne. Takie nastawienie sprawia, że tworzy się duchowa więź między mną, tym człowiekiem, a Bogiem.

Nie ma radości i smutków, których poprzez modlitwę nie moglibyśmy zanosić Bogu. Może to więc być prośba o zdrowie, zdanie egzaminu, owocny przebieg trudnej rozmowy. W tych wszystkich sprawach istotne jest to, by zgodzić się na to, że Bóg zrealizuje swój plan względem tej osoby może w całkiem inny sposób niż nam by się mogło wydawać. Bądź wola Twoja (Mt 26, 42), to słowa, które wyrażają nasze zaufanie do Niego. Bywa, że zdrowie nie powróci, a może nawet ktoś umrze, ktoś nie zda pozornie prostego egzaminu, ale czy to oznacza, że Pan nie wysłuchał naszego wołania… Prawdziwa modlitwa za żywych i umarłych wymaga od nas postawy pokory i całkowitego zaufania Temu, który widzi dalej niż nasze ludzkie kalkulacje.

Różna bywa forma takiej wstawienniczej modlitwy: można trwać w adoracji i oddawać Panu tego człowieka, prosić słowami Psalmów czy rozważeniem tajemnic Różańca Świętego. Wówczas przychodzi światło, Bóg sam wlewa w nasze serca pragnienia, które są zgodne z Jego planami. Natomiast połączenie naszej modlitwy z postem ma swój szczególny wymiar, nosimy wówczas kogoś nie tylko w swoim sercu czy umyśle ale i ciele11.

Kolejną ważną rzeczą jest świadomość tego, że podjęcie tego uczynku miłosierdzia zmienia nas samych, nasz stosunek do osób, za które się modlimy. Trzeba być dalekim od złudzenia, że modlitwa to magiczna sztuczka, dzięki której możemy zyskać więcej nadziei w sercu. Ona nade wszystko wypełnia nasze serca uczuciami Jezusa, gdy bowiem opowiadamy Mu na modlitwie o ludzkich problemach, to Jego Duch działa w nas, łaska przemienia nasze myślenie, uczucia i postawy. To ma też wpływ na naszą relację z drugą osobą, bo nagle zauważamy, że to, co było trudne, mija, a tworzy się szczególna więź w Chrystusie. W tej modlitewnej relacji, nie zapominam o tym, by być otwartym na to, co Bóg chce ofiarować drugiemu człowiekowi. Nieporozumieniem byłoby zmuszanie Go do realizacji naszych rozwiązań, które jawią się nam jako najlepsze w obliczu trudności drugiego człowieka. Wiara zakłada moją ufność w to, że miłosierny Ojciec, najlepszy z pomysłodawców przygotował dla każdego najlepszy plan, pełen miłości i nadziei.

3. Nowotestamentalna przestrzeń i czas modlitwy za umarłych

O Boże niezgłębionego miłosierdzia, który mi pozwalasz modlitwą niegodną nieść ulgę i pomoc konającym, bądź błogosławiony tyle tysięcy razy, ile gwiazd na niebie i kropel wody we wszystkich oceanach (Dz. 835), tak św. Siostra Faustyna wspierała innych na drodze ich przejścia z tego świata do domu Ojca Niebieskiego. To zadanie odczytała szczególnie w momencie, który dla niej samej był bolesnym czasem cierpienia fizycznego i czasem pobytu w szpitalu: Dziś wieczorem doznałam w duszy, że potrzebuje jakaś osoba mojej modlitwy. Zaraz zaczęłam się modlić; nagle poznaję wewnętrznie i czuję ducha, który mnie o to prosi; modlę się tak długo, aż zostanę uspokojona. Wielka pomoc dla konających jest w tej koronce; często się modlę na poznaną wewnętrznie intencję, zawsze się tak długo modlę, aż w duszy swojej doznam, iż modlitwa odniosła skutek (Dz. 834). To zadanie wspierania konających w momencie ich śmierci stoi przed każdym wierzącym. To, co najbardziej potrzebne jest konającemu – to obecność i modlitwa. Przez nasze modlitewne wsparcie możemy nie tylko przynieść pomoc i ulgę w męce konania, ale niejednokrotnie możemy nawet uchronić przed ostatecznym potępieniem: Módl się, ile możesz, za konających –mówił Jezus do św. Siostry Faustyny – wypraszaj im ufność w moje miłosierdzie, bo oni najwięcej potrzebują ufności, a najmniej jej mają. Wiedz o tym, że łaska wiecznego zbawienia niektórych dusz w ostatniej chwili zawisła od twojej modlitwy (Dz. 1777). Wdzięczność uratowanej duszy jest niewypowiedziana i obejmuje wieczność12.

Zawsze nasza modlitwa za innych, również i zmarłych, niesie ze sobą doświadczenie szczególnej komunii z nimi. Prosimy Boga, by znaleźli się w niebieskim Jeruzalem, to pragnienie wyrażone w czasie Eucharystii burzy granicę między niebem a ziemią. Jest wyrazem naszej wiary w to, że miłość jest silniejsza niż śmierć, że śmierć nie zniszczyła naszej miłości do zmarłego, lecz ma moc przemiany13. Nasuwają się same tutaj słowa francuskiego filozofa Gabriela Marcel, który powiedział: Kochać znaczy powiedzieć drugiemu: ty nie umrzesz14. Widzimy, że siódmy uczynek miłosierdzia: modlić się za żywych i umarłych, to nasza służba wobec innych, służba miłości.

Od strony teologicznej warto sobie uprzytomnić, że modlitwa za zmarłych to pomoc duchowa, jaką wierni ofiarują zmarłym dla darowania im kar za odpuszczone już grzechy śmiertelne oraz za winy i grzechy powszednie popełnione za życia, a nie do końca darowane15. W Piśmie Świętym znajdujemy potwierdzenie na skuteczność tego zadośćuczynienia. Przykładem tego jest postawa Judy Machabeusza, który gdy odkrył, że przy ciałach jego żołnierzy, zabitych w wyniku walki, były przedmioty poświęcone bożkom, to: „uczyniwszy zbiórkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwóch tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym” Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu (2 Mch 12, 43-46).

W Nowym Testamencie nie brakuje też fragmentów potwierdzających istnienie czyśćca i wartości modlitwy wynagradzającej. Natomiast Sobór Watykański II podkreślił to w wymowny sposób: Uznając w pełni tę komunię całego mistycznego Ciała Chrystusa, Kościół pielgrzymów od zarania religii chrześcijańskiej czcił z wielkim pietyzmem pamięć zmarłych, a ?ponieważ świętą i zbawienną jest myślą modlić się za umarłych, aby zostali uwolnieni od grzechów” (2 Mch 12, 46, Wlg), ofiarowywał za nich modlitwy16.

Najczęściej praktykowane i zalecane formy modlitwy za zmarłych to:

  • Msza święta;
  • Msze gregoriańskie (przez 30 dni po śmierci), poparte świadectwem papieża Grzegorza Wielkiego, który zetknął się z sytuacją, gdzie po 30 dniach odprawiania Eucharystii dusza została uwolniona z czyśćca;
  • praktyka odpustów cząstkowych lub zupełnych uwalnia od kar doczesnych za grzechy (por. KPK, kan. 992?993); warto dodać, że odpusty cząstkowe można otrzymać wiele razy w ciągu dnia, natomiast zupełne – tylko raz na dzień;
  • modlitwa za zmarłych: „Wieczny odpoczynek„.

Modlitwa za zmarłych jest dobrym uczynkiem co do duszy, który wyjednuje zasługę u Boga i zostaje również wynagrodzony przez same dusze czyśćcowe17. Tworzy się wtedy niepowtarzalna komunia między żyjącymi a zmarłymi, a jej spoiwem jest miłość.

Ufność, że Bóg uleczy tych, których kochamy, którzy proszą o modlitewne wsparcie, nadaje właściwą optykę temu uczynkowi. Jedynie Bóg może w pełni zaspokoić pragnienia naszego serca, On sam wie, co jest dobre dla naszego zbawienia. Stąd trwanie przed Nim w pokornym błaganiu i zawierzanie Mu intencji innych osób, to uczynek miłosierdzia wobec duszy, do którego wezwani są wszyscy wierzący. Zarówno za żyjących, jak i zmarłych istnieje możliwość wstawienniczej modlitwy. Niech nie będzie więc trosk i radości, o których nie rozmawialibyśmy z naszym Stwórcą, niczym, jak Mojżesz, twarzą w twarz. Wówczas i nasze oblicza przemienią się mocą Jego łaski i będą promieniować ufnością w to, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Jesteśmy wezwani, tak jak św. Siostra Faustyna do bycia miłosiernym zawsze i wszędzie: Sam mi każesz się ćwiczyć w trzech stopniach miłosierdzia; pierwsze: uczynek miłosierny – jakiegokolwiek on będzie rodzaju; drugie: słowo miłosierne – jeżeli nie będę mogła czynem, to słowem; trzecim – jest modlitwa. Jeżeli nie będę mogła okazać czynem ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwą. Modlitwę rozciągam nawet tam, gdzie nie mogę dotrzeć fizycznie (Dz. 163).

s. M. Diana Kuczek ZMBM

  1. Por. „Leksykon Duchowości Katolickiej”, M. Chmielewski (red.), Lublin-Kraków 2002, s. 546-547.
  2. „Słownik Teologii Biblijnej”, Xavier Leon-Dufour (red.), Poznań -Warszawa 1973, s. 496.
  3. „Praktyczny Słownik Biblijny”, Warszawa 1995, s. 754.
  4. Tamże, s. 497.
  5. Por. tamże, s. 499.
  6. M. Morgante, „Wiara działająca przez miłość. Uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała”, Kielce 2008, s. 109.
  7. Por. E. Staniek, „Sekrety Siostry Faustyny. Czas miłosierdzia jest krótki”, Kraków 2011, s. 182.
  8. STB, s. 500.
  9. Tamże, s. 501.
  10. A. Grün, „Odmienić świat. Siedem uczynków miłosierdzia”, Kraków 2012, s. 108-109.
  11. Por. tamże, s.111.
  12. Por. E. Staniek, Dz. cyt. s. 184.
  13. A. Grün, Dz. cyt. 114.
  14. Por. tamże, s.115.
  15. M. Morgante, Dz. cyt., s. 111.
  16. LG 50.
  17. M. Morgante, Dz. cyt., s. 114.