Co za Kobieta!

Tak delikatna, a tak waleczna. Prosta, a tak mądra. Ujmuje swoim wewnętrznym pięknem, które wyrażają Jej czyny. O kim mowa? To Maryja – Królowa Polski, Władczyni naszego narodu. Całym sercem ukochała Polaków, o czym sama zaświadczyła w 1608 roku, mówiąc do pewnego włoskiego jezuity, ojca Juliusza Mancineliego: A czemu mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie.  I w już niespełna pół wieku od tamtego objawienia, król Jan Kazimierz, poruszony cudowną obroną Jasnej Góry przed protestanckimi Szwedami, 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej, z asystą dworu i w obecności legata papieskiego, klęcząc przed obrazem Matki Bożej Łaskawej, wypowiada znamienne słowa: „Ciebie za patronkę moją i za Królowe państw moich dzisiaj obieram”. I tak za sprawą Maryi, Polacy dwukrotnie zdołali ochronić Europę! przed niszczycielską falą, najpierw muzułmanów (słynna bitwa pod Wiedniem w 1683 roku, w  oktawie święta Narodzenia Maryi), a następnie w 1920 roku na przedpolach Warszawy, powstrzymując marksistowską zarazę przed jej rozprzestrzenieniem się na Zachód (cud nad Wisłą, w Święto Wniebowzięcia Maryi). 

Kto wie, na jakim wirażu dziejów byłaby dziś Polska, gdyby nie zakochany w Maryi Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński, który w 1956 dokonał ponownego zawierzenia całego kraju Matce Boga, tym samym wyznaczając cel duchowieństwu i wszystkim świeckim, jak trwać w nauce Kościoła i realizować Boży porządek pomimo zawirowań komunistycznej cywilizacji poniżenia godności człowieka. 

Czy potrafimy być wdzięczni naszej Królowej za Jej obronę? Obawiam się, że słowa świętej Siostry Faustyny zapisane na kartach Dzienniczka są nadal aktualne: …modlę się nieustannie za Polskę, drogą mi Polskę, która jest tak mało wdzięczna Matce Bożej. Gdyby nie Matka Boża, na mało by się przydały nasze zabiegi (Dz. 686). Żyjmy więc w sposób godny naszej Królowej, aby w Ojczyźnie zapanował na nowo Boży Duch i jedność.