Wybij to sobie z głowy, Faustyno!

Niech siostra sobie wybije z głowy, żeby Pan Jezus miał z siostrą tak poufale przestawać, z taką nędzną, z taką niedoskonałą. Pan Jezus tylko ze świętymi duszami obcuje, zapamiętaj to sobie (Dz. 133). Takim słowom trudno zaprzeczyć w pierwszych chwili. Dobrze, że sobie tego nie wybiłaś z głowy, Faustyno. Gdybyś bowiem uwierzyła, że Twoja niedoskonałość i grzeszność są barierą dla mocy Boga, nie podjęłabyś misji, do której On cię wezwał. Błogosławiona jesteś, bo nie uwierzyłaś w moc swojej słabości, ale skierowałaś swój wzrok na Boga. Dlaczego jednak nie uwierzyłaś?

 

Bo jestem kochana

Już teraz daje mi Bóg poznanie całego ogromu swej miłości, jaką mnie kochał jeszcze przed wiekami, a ja Go zaczęłam kochać w czasie dopiero. Jego miłość była wielka, czysta i bezinteresowna, a moja miłość ku Niemu jest z poznania Go (Dz. 231).

To była pierwsza prawda, którą żyłaś. Zanurzona w odwiecznej miłości Boga, której nic nie jest w stanie zniszczyć. Miłość Moja nikogo nie zawodzi (Dz. 29) – zapewniał cię Jezus. A ty Mu uwierzyłaś bardziej niż opiniom ludzkim, bardziej niż własnemu sądowi, bardziej niż swoim lękom czy też wynikom testów psychologicznych.  Fundamentalna prawda o twojej tożsamości zawarła się w słowach: jestem kochana przez Boga.

Bo jestem grzeszna

Gdybym ci odsłonił całą nędzę, jaką jesteś, umarłabyś z przerażenia (Dz. 718).

Czemu świadomość bycia grzesznikiem miałaby ci pomóc? Czemu nie spowodowała, że odłożyłaś pióro i zakończyłaś pisanie „Dzienniczka”? Może dlatego, że wiedziałaś już, że twój grzech nie jest kropką w zdaniu, jakie rozpoczął Bóg. Gdy dusza ujrzy i pozna ciężkość swych grzechów – usłyszałaś kiedyś – gdy się odsłoni przed jej oczyma duszy cała przepaść nędzy, w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza, ale z ufnością niech się rzuci w ramiona Mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki (Dz. 1541). Rzuciłaś się więc w ramiona Mocniejszego. I wygrałaś.

Bo jestem odkupiona

Większe jest miłosierdzie Moje aniżeli nędze twoje i świata całego. Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią najświętsze serce swoje i otworzyłem ci źródło miłosierdzia (por. Dz. 1485).

Nieustanne uwielbienie jest dla ciebie tak bardzo charakterystyczne, Faustyno. Jak dla niewolnika, który ze zdziwieniem ogląda ślady po kajdanach, jakie jeszcze do niedawna krępowały mu ręce. Wolna, odkupiona, zbawiona i zanurzona w chwale Boga.  Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tobie? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Kto może wydać na ciebie wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za ciebie śmierć (por. Rz 8, 33)? Nikt nie może cię potępić i odebrać ci życia.

Bo wierzę i ufam

Mistrzu mój, oto oddaję Ci całkowicie ster mej duszy, prowadź ją sam według swych Boskich upodobań. Zamykam się w litościwym Sercu Twoim, które jest morzem niezgłębionego miłosierdzia (Dz.1450).

Przyjęłaś Boga całkowicie, nie pozostawiając miejsc, do których nie miałby wstępu. Oddałaś Mu swoje życie – bez zastrzeżeń, bez „ale”. Podjęłaś tę decyzję świadomie, mocno wierząc, że Bóg, gdy chwyci w swe dłonie ster twojego życia, poprowadzi cię do portu zbawienia. I nigdy się nie wycofa. Przecież cię zapewnił: Nawrócenie i wytrwanie jest łaską Mojego miłosierdzia (Dz.1577).

Bo napełnia mnie Duch Święty

Trójca Święta udziela mi swego życia w obfitości przez dar Ducha Świętego. Trzy Boskie Osoby we mnie mieszkają. Bóg, jeżeli kocha, to całym sobą, całą mocą swej istoty (Dz. 392).

Pozwoliłaś, by moc Ducha Świętego wypełniła twoje serce. Jakie były tego konsekwencje? Nie byłaś w stanie ich przewidzieć. Jak każdy, kto narodzi się z Ducha, nie ma już własnych planów, lecz poddaje się Jego tchnieniu. wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża (J 3, 8). I stało się z tobą to samo, co Jezus obiecał swoim uczniom: Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi (Dz 1, 8). W Krakowie, i w Polsce, i aż na krańcach świata. I nawet trzy klasy szkoły podstawowej nie były przeszkodą dla Ducha Świętego. Można?

Bo jestem dla wspólnoty

O Boże mój, jestem świadoma posłannictwa swego w Kościele świętym. Ustawicznym wysiłkiem moim jest wypraszać miłosierdzie dla świata (Dz. 482).

Bóg kształtował cię we wspólnocie. Pośród zwykłych ludzi. O, jak słodko żyć w klasztorze pomiędzy siostrami, ale trzeba nie zapominać, że te anioły są w ludzkim ciele (Dz. 1126) – pisałaś, patrząc realnie na zmagania swoich współtowarzyszek w zakonie. Teraz twoją wspólnotą jest cały Kościół. A nade wszystko – sam Bóg. Właśnie dlatego, że uwierzyłaś.

Choć w pierwszym dniu roku szkolnego nie wypada zadawać pracy domowej, złamiemy schematy i do każdego apostoła Bożego Miłosierdzia kierujemy zachętę: Bądź jak Faustyna! Nie pozwól sobie wybić z głowy, że miłość i bliskość Boga nie są dla takiego, jak ty. Nasze życie zmieniają decyzje – i dziś możesz taką podjąć. Nie ma co czekać, aż będziesz bardziej święty, niż teraz. Przecież jeżeli Jezus spostrzeże w duszy tę odrobinę dobrej woli, to śpieszy się ze swoim oddaniem duszy i nic Go powstrzymać nie może, ani błędy, ani upadki, nic zgoła (Dz. 291). A jeśli Jego nic nie może powstrzymać, to co miałoby powstrzymać ciebie?

Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że kochasz mnie bezgranicznie. Uznaję, że jestem grzesznikiem i potrzebuję Ciebie. Dziękuję Ci, bo przebaczyłeś moje grzechy i umarłeś za mnie na krzyżu. Otwieram teraz moje serce i przyjmuje Ciebie, jako mojego jedynego Pana i Zbawiciela. Napełnij mnie Duchem Świętym i poprowadź do wspólnoty. Jezu, ufam Tobie!

s. Anna Maria Trzcińska ISMM